Stan zero....
Z opóźnieniem, ale zalaliliśmy chudziaka. Pierwotnie wszystko było planowane na piątek, ale pogoda (ulewne deszcze) zmieniły nam plany i beton przełożony został na poniedziałkowy poranek. Tak się niefortunnie złożyło, że również i ten dzień wybrał wykonawca przedłużenia kolektora wody (do naszej działki brakowało 38 mb), co wiązało się z wyłączeniem drogi i obawą czy gruchy i pompa będą miały jak wrócić po rozryciu dojazdu... Na szczęście wszystko jakoś poskładało, wykonawca dojechał na plac wcześnie, ale zaczął od robót ręcznych, a chudziak został wylany zgodnie z planem. No może nie do końca, bo w garażu posadzka została pogrubiona o 2 cm, a w pozostałej części domu, z konieczności, pocieniona o 1cm.
A późnym popołudniem nie musieliśmy już lać betonu ze studni.... z niebieskiej rury popłynęła woda...
Droga dojazdowa (została w niej ułożona rura wody) na razie nie wygląda najlepiej, chociaż została poszerzona (!), ale jutro ma zostać wyrównana i rozwalcowana....